Ashton odwiózł mnie wczoraj do domu , chyba musiał zauważyć
, że jestem strasznie zmęczona , bo nie protestował. Jest godzina 10:00 , a ja dopiero wstałam.
Przygotowałam wszystkie potrzebne składniki na omleta. Miałam straszną ochotę
na masło orzechowe, a niestety w domu zabrakło chleba. Poczułam wibracje w
kieszeni od piżamy. Luke.
- Halo? – odebrałam, bo dlaczego nie. Nawet cieszyłam się,
że zadzwonił. Sądziłam, że to ja będę musiała przerwać ciszę jaka panowała
między nami.
- Dopiero wstałaś czy jesteś chora? – cicho się zaśmiałam. -
Nie ważne. Dlaczego wczoraj nie wróciłaś z Irwinem ? – czyli już wiedział o
mojej randce. Myślałam, że dowie się nieco później ale jednak mogłam się
spodziewać, że przyjaciele mówią sobie wszystko. Nie obwiniaj się Emily, przecież ty nie masz przyjaciół.
- Byłam zmęczona, bolała mnie głowa. Popsułabym wam wieczór.
- Ty? Popsuła? Czekaliśmy na ciebie. Przygotowałem dla
ciebie osobną kolacje. – poczułam jak rumieńce wkradają mi się na twarz. - Ja nie odpuszczę Em. Nie poddaję się tak
łatwo. – rozłączył się. Opadłam na najbliższe krzesło. Zaczęłam nerwowo stukać
paznokciami w blat. Dlaczego Luke upatrzył sobie akurat mnie ? Jest przystojny,
ambitny i zabawny, przecież może mieć każdą ! Dlatego pytam jeszcze raz,
dlaczego spodobała mu się zwykła brunetka, z zwykłymi ciemnymi oczami, która ma
świra na punkcie zdrowej żywności ? Czy
nie lepiej było mu wybrać szczupłą po rodzicach blondynkę z kręconymi włosami i
niebieskimi oczami, która kochałaby jedzenie z Mcdonalda ?
* * *
„ – Jesteś najpiękniejszą dziewczyną jaką w życiu widziałem . –
delikatnie odgarnia kosmyk włosów lecących mi na twarz.
- Nie opuścisz mnie?
Nie zostawisz? Boję się miłości, boję się komukolwiek zaufać. – wyszeptałam mu
do ucha.
-Do końca twoich dni
będę z tobą. Szaleje za tobą Em. Szaleję z miłości. – chłopak przybliżył się.
Czułam jak jego serce szybko biję. Ah, gdyby słyszał moje. Wziął moją dłoń i przyłożył do lewej piersi.
- Słyszysz? Bije tylko
dla ciebie.”
Pot lał się ze mnie strumieniem. Ile ja już śpię? Chyba
faktycznie jestem chora. Może chora z miłości. Tylko, że do kogo? Dlaczego
serce wybiera kogoś przez kogo cierpiałam? Dlaczego nie śnił mi się mój chłopak
z bajki? Mój Ashton. Idealny Ashton Irwin. Ile ja bym dała, żeby spojrzał na
mnie tak jak ja na niego. Jest to mój książę , wymarzony, jedyny w swoim
rodzaju. Jednak to nie on mi się śnił. To nie on. To Luke. Luke, który od
początku miesza mi w życiu. Kim on do cholery był, że zawładnął moim sercem,
moim umysłem? O nie, nie pozwolę mu. To nie w nim jestem zakochana. To nie on
jest moją bratnią duszą. Słyszysz serce?! Do ciebie mówię. Luke Hemmings nie
jest tym kogo szukasz i kropka. Kogo
oszukujesz dziewczyno?
* oczami Lukea *
Nie wyszedłem ze
swojego pokoju dalej niż do kuchni. Cały okrągły dzień szperałem w internecie,
książkach, poradnikach co lubią dziewczyny w chłopakach. W sumie nie znalazłem
nic ciekawego ale już wiem jakiego zapachu perfum mam nie kupować. Zapach
lawendy może powodować mdłości, sądzę, że zapamiętam. Ktoś z boku mógłby pomyśleć,
że jestem psychiczny. Ja sam nie mogę uwierzyć co jedna dziewczyna może zrobić
z niewinnym człowiekiem. Nie wiem czym ona różni się od reszty dziewczyn. Co w
niej jest takiego, że za każdym razem jak na nią patrzę czuję, że muszę ją
przytulić, pocałować. Chciałbym być blisko niej, czuć jej zapach, bawić się jej
włosami, robić jej rano wykwintne śniadanie do łóżka. Zamiast tego siedzę w
czterech ścianach, leżąc na dywanie. A
więc wstań do cholery i jedź do niej!
***
Dziesięć minut
później stałem przed drzwiami jej domu. Co mam jej powiedzieć ? ‘Hej Em, nie mogę przestać o tobie myśleć
dlatego przyjechałem’. Żenujące. Przetarłem twarz dłońmi, muszę się ogarnąć.
Zadzwoniłem dwa razy. Cholera, mogłem jeden raz. Oh no skończ wreszcie! Z
moich kłótni ze samym sobą wyrwała mnie brunetka stojąca w drzwiach. Była w
piżamie. Wyglądała w niej tak uroczo. Ona zawsze we wszystkim wygląda uroczo.
Takich ludzi powinno się odizolować od reszty świata. W jej oczach widoczny był
smutek. Płakała.
- O, cześć. Nie spodziewałam się tu ciebie. Wejdź. –
ominąłem ją wchodząc do przytulnego mieszkania. Miała dobry gust. Jej salon był
podobny do tych, które można zobaczyć w katalogach czy na instagramie.
- Nie wyglądasz najlepiej.
- Nie czuję się dziś najlepiej. Może to przez tą pogodę. –
na polu trwała walka deszczu ze słońcem. Zdecydowanie idealny dzień do spania.
- Coś się stało Luke? – no tak, pewnie nie czekała na moją
wizytę. Czego się spodziewałeś, że wręczy
ci kwiaty na powitanie? Nie odpowiedziałem. Spuściłem głowę w dół z lekkim
zakłopotaniem.
- Jeśli znowu próbujesz mnie namawiać na randkę to lepiej
wyjdź od razu. – dziewczyna wzrokiem powędrowała na drzwi. Trochę zabolało. Co
ja gadam, jakie trochę. Kurwa przesadziła!
- Myślisz, że możesz mnie tak traktować? – wysyczałem przez
zęby. Obym nie zrobił nic głupiego… Emily patrzyła na mnie zdezorientowana. –
Od początku staram się o twoje względy. Skaczę wokół ciebie jak pies, robię
wszystko żeby ci się tylko przypodobać. Dla żadnej dziewczyny się tyle nie
poświęciłem mimo, że nie jedna wskoczyłaby za mną w ogień. Myślę o tobie od
rana do wieczora, w każdej wolnej chwili zastanawiam się co robisz. Nie mogę
normalnie jeść i spać, bo wiecznie w mojej głowie jesteś ty. Nie wiem dlaczego,
aż tak mnie nienawidzisz. – musiałem przerwać. Czułem jak łzy napływają mi do
oczów. Nie chciałem płakać. Nie teraz. Nie przy niej. – Myślałem, że każdy
zasługuję na drugą szansę. Każdy jest człowiekiem Em. – uśmiechnąłem się blado.
Zauważyłem, że jej ciemne oczy zamieniły się w czyste lustra. Nie chciałem aby
płakała. Nie. Nie. Nie. Nie!
- Przepraszam. – po jej policzkach poleciała łza, a zaraz po
niej jej potok. – Przepraszam cię tak
bardzo. Widzisz, jestem nieśmiałą dziewczyną. Strasznie boję się zaufać
ludziom. Kiedy tej nocy nie przyszedłeś, nastawiłam się do ciebie wrogo
zupełnie bez powodu. Tak jakby automatycznie. Musisz wiedzieć, że ja też o
tobie myślę. Ciągle mi się śnisz. – otarła łzy.
- Dla-dlaczego mi nie powiedziałaś ?
- Co ci miałam powiedzieć Luke? Ty jesteś ideałem każdej
dziewczyny, a ja? Nie dorównuję ci do pięt. Bałam się, że to nie miałoby
żadnego sensu, bo ze mną nie da się żyć. Nie znasz mnie jeszcze. Mało osób mnie
zna. – siorpnęła nosem. Zbliżyłem się do niej.
- Pragnę poznać wszystkie twoje cechy jak i wady.
Zaakceptuję je. Wiem, że jesteś skrzywdzona. Nie wiem jeszcze przez kogo ale
się dowiem i obiecuję, że nogi z dupy mu powyrywam. – na jej bladej twarzy
pojawił się lekki uśmiech. Przyciągnąłem ją do siebie.
- Ale ty też musisz mi obiecać, że opowiesz mi wszystko.
Otworzysz się. Pokażesz co skrywasz. Zaufasz mi. Chcę czuć ci się potrzebny. –
byliśmy bardzo blisko, nasze czoła prawie się stykały. Czułem, że to ona. Ona
jest tą moją jedyną. Sam do końca nie wiem skąd.
- Potrzebuję cie Luke. – wyszeptała, a jej zdanie przeszło
przez całe moje ciało. Co ta dziewczyna z
tobą robi. Przysunąłem się jeszcze bliżej. Chcę w końcu poczuć smak jej
ust. Chcę się w nich zatopić. Ująłem jej twarz i delikatnie zatopiłem się w
naszym pierwszym pocałunku.
-----------------------------------------------------------------------------------
Uwaga! Rozdział nie sprawdzony. Cóż przeciągałam jego dodania, bo niestety brak komentarzy nieco mnie zdołował. Nie miałam ochoty go dodawać. Mam nadzieję, że chociaż trochę tym razem się wysilicie. Ok. W końcu doczekaliście się jakiegoś rozwinięcia! Jak sądzicie jak zareaguje Ashton kiedy się dowie, że Luke i Em są razem?
Liczę na Waszą szczerą opinię, całuski xx