środa, 24 czerwca 2015

9 rozdział

           
          Wszyscy patrzyli na nas jak na jakieś show. Nikt z nas nie rozumiał o co chodzi Ashtonowi. Nigdy, przenigdy, odkąd tylko go znam nie widziałem go w takim stanie,a już na pewno nie w miejscu publicznym.


- Uspokój się. - jego oczy momentalnie pociemniały, a na jego rękach widać było napięte żyły. Cholera, to już powoli robi się  nieśmieszne. 


- Kim ty Luke jesteś, co? Co w tobie takiego jest,hm?

- Ciągle nie rozumiem o co ci chodzi. - nie kłamałem. W tym pomieszczeniu raczej nikt nie wiedział o co mu chodzi. Zaśmiał się kpiąco.


- Jesteś takim dupkiem, a mimo to dziewczyny lecą na ciebie jak ćma do światła. Najlepsze jest to, że są to same dziewczyny z wyższej półki, które zasługują na księcia z bajki, kogoś kto będzie je rozpieszczał i pomagał w trudnych chwilach. Emily potrzebuje kogoś dojrzałego. - teraz to we mnie wstąpiła złość. Zacisnąłem szczękę aby uspokoić buzującą wściekłość, którą miałem ochotę wyładować tu i teraz.


- Sądzisz, że jestem nadal szczeniakiem ? - wysyczałem przez zęby.


- Oh, proszę cię Luke. Jakie ty masz problemy co? O, może - jaki film mam dziś oglądnąć? Nie wiesz nic o życiu, kompletnie nic. Wiecznie ktoś tobie ratuje dupę, a Emily potrzebuje wsparcia. U ciebie go nie dostanie. - teraz na jego twarzy pojawił się triumfujący uśmiech. Czy Ashton miał racje? To nie jest tak, że jestem rozpieszczonym dzieciakiem, któremu wszystko podaje się pod nos. Po prostu w moim życiu nie dzieje się nic ciekawego, proste.


- A skąd ty to wiesz,huh ? Powiedziała ci? Może ty byłbyś dla niej dobrym kandydatem co?


- Tak się składa, że byłbym dla niej i d e a l n y. - walnąłem pięścią o stół. Co on kurwa wygaduje ?! Może zaraz mi powie, że on również jest w niej zakochany?


- Przypominam wam, że jesteśmy w knajpie, a nie u siebie. - fakt Michael, miał rację ale nie mam zamiaru czekać na dalszą część rozmowy aż zjemy i wrócimy do domu.


- To może mi wyjaśnisz dlaczego dzisiaj mnie pocałowała? - oczy Irwina w jednej chwili zrobiły się smutne, jakby go to zabolało. Przez chwilę nawet myślałem, że łza spłynie po jego policzku. Tym razem nic nie odpowiedział, wstał i skierował się do wyjścia. Nastała cisza. Nie ta przyjemna, ta jedna z najgorszych.


- Nie powinieneś mu tak docinać.

- To może miałem go uściskać? - uśmiechnąłem się sarkastycznie, Powróciłem do konsumowania pizzy. Tak na prawdę nadal nie wiem czemu go to tak zezłościło. Co zaszło między nim,a  Emily? Milion pytań na sekundę, a odpowiedzi brak. Co za chory dzień. Chłopaki nie tknęli już pizzy, siedzieli na telefonach. Dla mnie lepiej, przynajmniej sobie pojem.




*oczami Ashotna*

     Cholera. Cholera. Cholera. Gdyby był konkurs na najbardziej pechowego człowieka na świecie, pewnie bym go wygrał. ' To może wyjaśnisz mi dlaczego dzisiaj mnie pocałowała? ' 
Modlę się aby było to kłamstwo, durne kłamstwo aby mi dopiec. Otarłem pojedynczą łzę. Nie mogę płakać, nie chcę. Nie jestem taki słaby, nie mogę być teraz. Dałem się sprowokować, ponieść się emocjom. Pierwszy raz nie potrafiłem ich pohamować, a wszystko przez jedną dziewczynę. Nie wiem co ona ze mną zrobiła. Tak bardzo bym chciał, żeby teraz spojrzała na mnie tymi pięknymi, ciemnymi oczami i powiedziała, że to nie prawda, że go nie całowała. Serce mi się łamie kiedy pomyślę, że dotykała go, Była z nim blisko. Może gdybym był taki jak Luke, zakochałaby się we mnie? Gdybym był przystojny jak on, pewny siebie jak on, dowcipny jak on. Może wtedy moje życie byłoby lepsze, może ja bym był w końcu szczęśliwy. Muszę przestać myśleć, chcę spać. Sen mi jest potrzebny. Jutro wszystko się wyjaśni, będzie dobrze.
       Poczułem czyjeś szturchanie. Doskonale wiedziałem kto to. Emily. Zawsze rano przychodziła by zrobić nam śniadania, anioł.

- Wiesz, która godzina? - zaśmiała się cicho tak jakby bała się, że sie przestrasze. Mógłbym być budzony tak codziennie, jej śmiech to moja muzyka. Najlepsza dla moich uszów.

- Nie, a która? Długo spałem? - przeciągnąłem się leniwie.

- Pierwsza mój drogi śpiący królewiczu. - brunetka położyła się koło mnie, mogłem teraz wpatrywać się w jej oczy bez końca.

- Na serio? Sądziłem, że dopiero szósta. - zachichotaliśmy.

- Teraz nie wiem czy zrobić ci obiad czy śniadanie.

- Śniadanie, może ja bym ci kiedyś coś ugotował? - dziewczyna zamknęła oczy. Czułem się przy niej tak świetnie, całkowicie odrzuciłem od siebie myśl, że mogłaby być z Lukiem.

- O czym myślisz? - założyłem jej kosmyk włosów za ucho i delikatnie pogładziłem policzek. Bałem się wykonać jakikolwiek ruch, bałem się odrzucenia ale nie mogę zwlekać. Czekać, aż w końcu będzie za późno i stracę okazję na coś...coś.. sam nie wiem jak mam to nazwać.

- Wyobrażałam sobie ciebie, w białym fartuchu w mojej kuchni. Przychodziłabym z pracy,a po całym domu roznosiłby się zapach obiadu.

- Widzisz mnie w swojej przyszłości? - zamilkła na chwilę po czym przybliżyła się jeszcze bardziej. Nachyliła się i szepnęła mi do ucha.

- Widzę cię jak jesteś przy mnie kiedy się starzeję, widzę cię jak klęczysz nad moim grobem i kładziesz na nim róże. Po prostu cię widzę. -fala gorąca przeleciała moje ciało. W brzuchu zaczęły latać te wstrętne owady. Em wstała i kierowała się do wyjścia. Chwyciłem ją za nadgarstek, tak żeby znowu na mnie spojrzała.

- Nie będę mógł kłaść żadnego kwiatu na twoim pogrzebie, ponieważ ja będę leżeć tam razem z tobą. - wyminąłem ją i skierowałem się do kuchni. Ona nadal tam stoi, w tym samym miejscu. Co siedzi jej w głowie? Dlaczego wszystko jest takie skomplikowane, chciałbym ogłosić wszystkim jak bardzo jest ona dla mnie ważna, a muszę milczeć i czekać na jej pozwolenie, najmniejszy znak. Gdybym wiedział, że ona również chciałaby zmienić tor z przyjaźni na coś więcej, nie zwlekałbym tylko działał jak najszybciej.



*oczami Luke'a*

          Siedziałem w kuchni przeglądając instagrama. W napięciu czekałem jak Emily wróci od Irwina. Cholera jasna, co oni tam tyle robią. W jednym momencie miałem ochotę ją zawołać ale nagle do pomieszczenia wszedł uśmiechnięty Ashton. 

- Cześć wszystkim. - nie przestając się uśmiechać nalał wodę do czajnika i nasypał do swojego kubka kawy. Chłopaki patrzyli na niego zmartwieni, a ja miałem ochotę przyjebać mu krzesłem w twarz. Jeszcze wczoraj widziałem jak w jednej sekundzie pęka mu serce, a teraz zachowuje sie jakby wygrał wycieczkę na Majorkę. 

- Wyspałeś się? 

- Tak, dzisiejszej nocy było coś zimno. - jak można tak dobrze grać, przed kim on sie zgrywa. Próbuje grać twardego ale wszyscy wiemy, że jest on słaby, nad nim górują uczucia. Do jadalni wróciła w końcu ona. 


- Najpiękniejsza z sułtanek, masz ochotę się napić ze mną kawy? - zachciało mi się rzygać. Najlepiej prosto na niego. Odłożyłem telefon i skupiłem wzrok na brunetce, która o dziwo, również suszyła zęby. Tylko, że jej uśmiech był dla mnie wszystkim. A czy mój też coś dla niej znaczył? 

- Z miłą chęcią sułtanie. - ukłoniła się przed nim teatralnie. Ścisnąłem łyżeczkę,którą trzymałem w ręce. Wiem, że robił to specjalnie. Specjalnie chciał mi zrobić na złość, upokorzyć mnie. Jednak ze mną nie ma tak łatwo, nie jestem takim słabeuszem jak on. Emily zabrała się za zrobienie naleśników dla tego idioty, sam mógłby sobie zrobić śniadanie,a nie żeby ona musiała się trudzić. Obdarzyłem go wrogim spojrzeniem na co on wyszczerzył się jeszcze bardziej. Panowała niezręczna cisza między naszą czwórką. Tylko my wiedzieliśmy co się wczoraj działo, ona nie wie. 
  Po dziesięciu minutach ciemnooka w końcu dołączyła do nas, siadając koło mnie. Przyznam, że było to dla mnie wspaniałym wyróżnieniem. Miałem ochotę znowu ją pocałować, znowu poczuć smak jej ust. Poczuć, że jest moja i tylko moja. Moją księżniczką, a ja jej paziem. A może nawet księciem? Upiłem łyka już prawie zimnej kawy.

- Luke zjadłby dzisiaj lazanie? - urokliwy głos mojego ideału zabrzmiał w moich uszach. Czy abym nie robił sie zbyt romantyczny? 

- Cokolwiek zrobisz zjem. Kocham jak gotujesz. 

- Jak miło to słyszeć. - uśmiechnęła się szeroko w otwartą przestrzeń. 

- Ale jest coś co robisz jeszcze lepiej. - tym zdaniem przyciągnąłem uwagę pochłoniętych rozmową chłopaków. - O wiele lepiej całujesz. - dopiłem swoją kawę, uśmiechając się dość szarmancko.

-----------------------------------------------------------------
Rozdział według mnie dosyć nudny ale chciałam was trochę wkręcić w uczucia jakie odczuwają bohaterowie. Pod tamtym rozdziałem był tylko jeden komentarz co bardzo mnie zasmuciło ale za to dobiłam 2400 wyświetleń co mnie motywuję do dalszej pracy!
                                               Proszę o Waszą szczerą opinię w komentarzach xx 

sobota, 13 czerwca 2015

8 rozdział

       PROSZĘ O PRZECZYTANIE NOTKI POD ROZDZIAŁEM, DZIĘKUJĘ xx

         Nastała cisza. Patrzyliśmy na siebie tak jakbyśmy patrzyli na nowo narodzone niemowlę. Może właśnie tu, teraz rodzi się nowa miłość ? Cokolwiek to było, było złe. Mam ochotę przywalić sobie w twarz. Nie można tak postępować. Tak się nie robi. Wczoraj jeszcze zdychałam do Ashton'a, a teraz pocałowała Luke'a ? Fakt, nie byłam z żadnym z nich ale to mnie nie usprawiedliwia. Może za chwilę wejdzie tu Justin Bieber i jego też pocałujesz ? 

- Luke. - odepchnęłam go. - Tak nie może być. - co mogłam innego powiedzieć ? Przecież nie mogę mu powiedzieć, że wczoraj byłam na randce z jego najlepszym przyjacielem. Zraniłabym go.

- O co ci chodzi Em ? Czemu blokujesz uczucia do mnie ? Cały czas na nowo budujesz mur między nami. Ile razy uda mi się go zburzyć to ty od nowa robisz swoje. Nie podobało ci się ? Nie czułaś niczego ? - powoli zbliżał się do mnie. Znów mogłam usłyszeć jego nie równy oddech. W Hemmings'ie było coś co bardzo mnie przyciągało. To już nawet nie chodzi o jego nieziemski wygląd. Na ogół jest twardy, jakby ze skały. Nie do złamania. Nie śmieję sie, nie udziela sie za często. Natomiast kiedy jest w domu, razem z najbliższymi zmienia się w innego człowieka. Mówi szczerze o swoich uczuciach, przemyśleniach. Nie wstydzi się pokazać w swoich bokserkach we różowe serduszka. Takiego Luke'a chciałabym widzieć codziennie, spędzać z nim czas oraz cieszyć się i smucić.
     Nie wiem ile trwała ta cisza. Nie była ona niezręczna. Według mnie mogła ona trwać godzinami. Blondyn uśmiechnął się szarmancko na co ja spuściłam wzrok. Chyba zbyt natarczywie się mu przyglądałam...

- Wahasz się. Ciągle myślisz i nie możesz zebrać tego wszystkiego do kupy. Jeszcze nie dawno mnie nienawidziłaś, a przed chwilą mnie całowałaś. - ciągle miał na twarzy ten głupi uśmiech. Przepraszam, on nie był głupi. Był niesamowicie seksowny. O matko, co się ze mną dzieję!!

- Nie wiem ile ci to czasu zajmie ale ja poczekam. - westchnął.

- Nie chcę cię tak wykorzystywać. Nie chcę abyś czekał za...

- Nie obchodzi mnie czas. Mogę czekać całe życie. - wypuściłam powietrze. Zaraz się okaże, że ktoś wyskoczy z kamerą i wykrzyczy mi w twarz, że to jakiś durny żart zafundowany, przez niemiłosierny dla mnie los. Przez tyle lat odpychałam od siebie jakiekolwiek uczucia, a tu proszę. Luke Hemmings. Ashton Irwin. Może jeszcze do tego karmelowy pop-corn i będzie fajna telenowela z tego. Chłopak odwrócił się i wyszedł. Nawet na mnie nie spojrzał. Zostawił mnie z wszystkimi moimi uczuciami. Chciałam za nim pobiec, krzyczeć ale coś mnie przywarło do ziemi, coś sprawiło, że cały świat kompletnie mi się zawalił.


*oczami Luke'a*

        To co się stało godzinę temu na zawsze pozostanie w mojej głowie. Siedzę z chłopakami w pizzerii i czekamy na nasze zamówienie. Em też miała tu być ale wytłumaczyła się przez telefon, że boli ją brzuch, niby przeżywa swoje kobiece dni i lepiej, żeby została w domu. Prychnąłem. Chyba dni sercowe czy coś. Ciągle słyszę jej łamiący się głos, nie mogę uwierzyć, że to z mojego powodu. Aż tak na nią działam ? Czuję jej delikatne usta, które tak idealnie pasowały do moich. Jej wzrok, który palił mnie do reszty. Cholera, ona jest jak jakieś uzależnienie. Tylko, że o wiele silniejszy niż dragi czy alkohol. A co jeśli faktycznie będę musiał czekać na nią całe życie ? Czy dam radę ? Ale przecież powiedziała, że mnie potrzebuje. 

- Halo ?! Ziemia do tumana, - głos rozbawionego Micheal'a przywołał mnie do rzeczywistości. Dopiero teraz poczułem, że zapach naszej, dość dużej pizzy roznosi się po całej restauracji. E tam, mógłbym ją całą zjeść sam. Zabrałem się za mój kawałek. Chłopaki nadal patrzyli na mnie oczekująco. Pewnie są ciekawi co chodzi mi po głowie. 

- Nie jesteście głodni ? Mogę zjeść za was. - wzruszyłem ramionami. 

- Rano zniknąłeś gdzieś nawet nie mówiąc kiedy wrócisz, a teraz zachowujesz się jakby odłączyli cię od życia. Albo nam powiesz co jest grane albo oddajemy pizzę z powrotem. - gdyby wzrok Calum'a mógłby zabić to już dawno byłbym martwy. Jeszcze im nic nie powiedziałem. Zdaję mi się, że Hood wie mniej więcej kto mi zawrócił w życiu. On jedyny wie, że podoba mi się Emily ale tak to nic więcej. Nie, że im nie ufam ale oni zaraz śpieszą mi pomocą i boję się, że narobią tylko problemów, a ja nie chcę wyjść na jakiegoś niedojrzałego dupka przed Panną Oconell. Powinienem im powiedzieć mimo to. Są moimi przyjaciółmi od lat i nie mają przede mną tajemnic, więc nie wypada, żebym ja miał przed nimi. Odłożyłem prawie skończony trójkąt pizzy na talerz. Nabrałem powietrza i powiedziałem, odważyłem się. Tylko czy to był dobry pomysł...

- Chodzi o dziewczynę. - oczy chłopaków gwałtownie się rozszerzyły. 

- Ale ty przecież od jakiegoś czasu nikogo nie poznałeś. Nie chodzi do klubów, na miasto, nigdzie. - mówił patrząc ślepo przed siebie Ashton. Ma rację, faktycznie ostatnio moje życie towarzyskie zmniejszyło się o 70%. Oczywiście tym powodem jest ona. 

- Ja chyba wiem o kogo chodzi. - tak Cal, dobrze myślisz. O nią mi chodzi. 

- Zakochałeś się ? - dobre pytanie, bardzo dobre. Jeszcze dwa dni temu nie byłbym pewny swoich uczuć ale dzisiaj, po tym wszystkim co się stało już umiem je określić. To uczucie jest dla mnie nowe ale potrafię je rozpoznać. 

- Tak. 

- No powiedz w końcu nam o kogo chodzi może! - głos Clifforda był coraz głośniejszy. Niech się dzieje. 

- W Emily. W Emily Oconell. - zapadła cisza po czym nastąpił głośny huk. Talerz Ashtona wylądował na podłodze. Jego szczęka była mocno zaciśnięta, a w jego oczach migały iskierki gniewu. 

- Powiedz Hemmings, że to głupi żart. 



-----------------------------------------------------------------
Dodałam w końcu ten rozdział. Kruszynki powiedzcie mi czy mam tu jeszcze dodawać rozdziały? Mało komentujecie i uwierzcie, że odechciewa mi się poświęcać na pisanie tego czasu. Wiem, że na razie rozdziały nie są jakieś supi ale chyba trzeba jakoś w miarę normalnie zacząć tą historię. 
Proszę o Waszą szczerą opinię w komentarzach xx