Po całym domu rozległ się głośny dźwięk dzwonka. Leniwie wstałam i odłożyłam miskę. Nie patrząc kto stoi za drzwiami otworzyłam je. Nie spodziewałam się tam szalonego nożownika, a tym bardziej Luke'a. Ten to ma tupet żeby tu się jeszcze pojawiać.
- Oh, jednak przyszedłeś. - wymusiłam sztuczny uśmiech. Chłopak patrzył na mnie przepraszającym wzrokiem. Sorry ale nie robi to na mnie wrażenia, ups. Kiwałam się z nogi na nogę. Wcale nie przeszkadzało mi to, że stałam przed nim jedynie w dużym podkoszulku i kapciach. Przypatrz się dokładnie, nie będziesz miał już okazji.
- Mogę wejść?
- O, no pewnie. Jaka ja jestem nie wychowana. - zachęciłam go ręką. Patrzył na mnie jakby nie dowierzał mojemu zachowaniu. Chwyciłam swoje niedokończone śniadanie.
- Masz może na coś ochotę ? Ja jakoś jestem strasznie głodna, wczoraj zaplanowałam sobie, że pójdę wieczorem do jakiegoś baru ale zamiast tego całą noc przesiedziałam na kanapie. - pełna łyżka poleciała prosto do moich ust. Usiadłam na blacie kuchennym tak, żeby doskonale widzieć speszonego Hemmings'a.
- Cholera to nie tak miało być... - chłopak spuścił wzrok po czym kontynuował.
- Miałem wszystko zaplanowane, serio.
- Oh, czyli specjalnie przez te dwa tygodnie próbowałeś mnie do siebie zbliżyć, potem zaprosiłeś na randkę, żeby zobaczyć mnie zapłakaną w bluzie przepełnioną po kieszeń zasmarkanymi chusteczkami ? - uniosłam lekko brwi. Nie miałam zamiaru robić mu większej afery. Krzyczeć, przezywać, bić czy płakać. Przeżywałam gorsze rzeczy. Wyładowałam już przez ostatnie godziny emocje. Ulżyło mi. Co nie oznacza, że mu tak łatwo przepuszczę. Poszarpię jego uczuciami tak jak on moimi. Nie potrzebowałam jakiś tłumaczeń, jęków, obrażania się na siebie jak dzieci. Wystarczyło tylko banalne, zwykłe 'przepraszam.'
- Nie, nie, nie. Ty nic nie rozumiesz. - blondyn energicznie kręcił głową, dyskretnie przybliżając się. Zeskoczyłam z siedzenia sprawiając, że dzieliły nas tylko 2 lub 3 centymetry. Przyznam, że był na serio pociągający. Niby taki słodki, nieśmiały, a tak na prawdę bezczelny i arogancki typek. Nie mogę powiedzieć, że nagle przestałam go lubić. Skłamałbym.
- To może mi to wytłumaczysz, bo na razie tylko stoisz jak ten idiota! - podniosłam głos. Irytujące było to, że tylko ja miałam najwięcej do powiedzenia.
- Wiesz, że w filmach w takich scenach bohaterzy się całują ? - byliśmy teraz tak blisko, że mogłam poczuć na sobie jego ciepły, niespokojny oddech. Cholera.
- Luke! - lekko odepchnęłam go od siebie. Tak wiem, zepsułam piękne zakończenie.
- No dobra! Mieliśmy jechać w góry do mojego drewnianego domku. Wypożyczyłem płytę z włoskimi piosenkami, przygotowałem składniki na naszą pyszną kolację. Kiedy wróciłem do siebie, żeby się przebrać - zasnąłem. Wystarczyło kilka sekund abym odpłynął. Starałem się Em. - westchnął. Zatkał mnie. Romantyczna kolacja w górach ? Myślałam o chińszczyźnie w zaludnionej knajpie gdzie puszczają muzykę z lat 80. Postawił sobie wysoką poprzeczkę. Żaden chłopak nie wysilał się tak bardzo. Dostawałam tylko zazwyczaj już oklapniętą różę i byle jak wymówione zdanie " Przepraszam za spóźnienie. " Luke wydawał się być taki sam jak ta reszta. Pomyliłam się. Czyli jednak faktycznie nie należy oceniać książki po okładce.
- A co z telefonem ? - przecież nie powiem mu jakie na mnie zrobił wrażenie. Po co ? To nie w moim stylu.
- Wyciszony. - parsknęłam. W to to akurat mu nie wierzę. Czy ja w ogóle wierze mu w tą całą bajeczkę ? Wydawało by się to za piękne.
- Fajnie, że się tu pojawiłeś i próbujesz to odkręcić.. - chłopak urwał mi zdanie.
- Obiecuję, że jeśli się zgodzisz i zapomnisz o tym wymyślę na dziś coś jeszcze bardziej oryginalnego. - widziałam iskierki w jego oczach. Nie jestem na niego zła, przeszło mi. Coś jednak nie pozwala mi się wyjść z nim gdziekolwiek. Coś podpowiada, że to i tak nie wypali i, że będę cierpieć. Tego nie chcę.
- Sorry Luke ale sądzę, że to i tak nie miało by sensu. - pogładziłam jego policzek. Przez pierwsze pięć minut chciałam się zgodzić, fakt faktem. Hemmings zaśmiał się pod nosem. Powoli opuścił kuchnię, a później mieszkanie. Nie wymruczał nawet głupiego 'nara.'
Ruszyłam do łazienki. Obmyłam twarz zimną wodą mocząc przy tym włosy. Gdyby raz cokolwiek wyszło tak jak powinno. Wiecznie od szczęścia dzielą mnie jakieś błahostki. Czemu musiał zasnąć ? Przecież mogło by być tak idealnie. Dwojga młodych ludzi, którzy poznali się się dziwnym przypadkiem, przybliżają się do siebie. Odkrywają, że łączy ich na serio wiele. No, bo przecież obydwoje kochamy muzykę Enrique Iglesias'a, razem należymy do fanów książki " Hopeless " , jedynie my płakaliśmy przy filmie " Now is good ". Codziennie rano kiedy inni jeszcze spali my wychodziliśmy na poranny spacer, a później piliśmy kawę w Starbucksie. Przecież to niesamowite, takie przyjemne uczucie iść spać z myślą, że nie tylko ty jesteś takim dziwakiem. No ale gdzieżby ci los przyszykował prostą drogę ! Znając życie nie będzie się już do mnie odzywać, będzie mnie unikać. Super.
* oczami Luke'a *
Wędrowałem tak od godziny krążąc bez celu po parku.
" Sorry Luke ale to i tak nie miałoby sensu. "
Niby dlaczego tak myślisz Em ? Wiem, że nie jestem wymarzonym facetem. Nie potrafię pisać długich, romantycznych wierszy. Ja sam nie potrafię być romantyczny ale oddałbym się jej całkowicie gdyby mi na to pozwoliła. Pokazałabym jej jak piękna może być miłość. Wszystkie moje plany mogę wyrzucić do kosza. Brawo Luke, przybij sobie piątkę. Najlepiej w głowę krzesłem. Nie chcę się tak łatwo poddać. To jest na serio jedyna szansa abym mógł wyleczyć się z nałogu. Emily to porządna dziewczyna. Pomogłaby mi, wspierała mnie kiedy będzie trzeba, troszczyła i dbała. Skąd to niby wiem ? Ja to po prostu czuję. Czuję za każdym razem kiedy ją widzę, jej ciepło w oczach. Uśmiech od rana do wieczora. Kocha tak mocno życie, ludzi dookoła. Nie ważne czy ktoś ją skrzywdził, zranił. Ma do niego szacunek i kropka. Jest silna, jest moim przeciwieństwem. Podobno przeciwieństwa się przyciągają.
* oczami Ashton'a *
Kiedy Hood wparował do mojego pokoju mówiąc, że Luke zaspał na swoją randkę myślałem, że zakrztuszę się śmiechem. Serio, nie mogłem go powstrzymać. Czy on na serio był takim idiotom czy gra takiego ? Jeśli udaje to polecam mu iść na aktora. Choć i tak pewnie wszystko pójdzie po jego myśli. Tak jak zawsze. Z Luke'iem przyjaźnimy się dobre kilka lat. Znam go na wylot. Nie musi nic mówić, a ja i tak wiem co mu chodzi po głowie. Lubię go, lubię nasze męskie wieczory, kłótnie i wygłupy. Jest jednak jedna rzecz, którą w nim szczerze nienawidzę. A może mu zazdroszczę ? Ma wspaniałe życie. Tak zdaję sobie sprawę, że to co powiedziałem nie było zbytnio na miejscu. Luke'owi od początku szło wszystko gładko. W jego rodzinie nigdy niczego nie brakowało. Żył pod dostatkiem. Codziennie z rodzicami, którzy byli właścicielami wytwórni cieszącej się popularnością w całej Australii, chodził do restauracji lub pizzerii. U nas zazwyczaj było jajko sadzone i pieczone ziemniaki. Kiedy on grał w nowe gry, pływał w swoim prywatnym basenie lub podróżował to ja natomiast pracowałem w piekarni, żeby chociaż raz w domu można było poczuć zapach pieczonego kurczaka. Nie narzekam, bo miałem niesamowite dzieciństwo i właśnie w tych ciężkich okresach poznałem prawdziwych przyjaciół. Wracając, ja potrafiłem gotować, sprzątać, radzić sobie w sytuacjach gdzie zdawało się, że nie ma wyjścia. A on ? Tylko siedzi przed telewizorem albo poprawia fryzurę. Kompletnie nic go nie interesuje. Nie wiem, może myśli, że kiedyś kiedy już będzie trzeba powoli zebrać się do kupy, znaleźć odpowiednią prace, żonę, założyć rodzinę to jemu los wszystko podłoży pod nos. Choć mógłbym w to uwierzyć. Co z tego, że jest mało męski, pff. Dziewczyny ustawiają się do niego w kolejce. Przyciąga najlepsze partię. Teraz również mu się poszczęściło. Emily. To jest piękna istota. Przez całe życie nie spotkałem osoby o tak dużych, czekoladowych oczach. Ma wszystko co cenię w dziewczynach. Jest miła. Uprzejma. Pomocna. Odważna. Nie boi się ryzyka. Urocza. Troskliwa. Zacięta, nie poddaje sie bez walki. Pełna energii. Wcale nie jest lalką Barbie, Myszką Minnie z kokardką, Angeliną Jolie czy Jennifer Lopez. Jak już to raczej Czarną Panterą lub Marilyn Monroe. Mimo, że rzadko przebywamy w swoim towarzystwie, bo zazwyczaj siedzimy z chłopakami, to jednak wiem, że jest to ambitna osoba. Czasami bawi mnie jej zachłanność do poznawania świata. Tak jakby próbowała z nim wygrać, rozszyfrować je. Nie byłbym zszokowany jakby się jej udało. Chyba za bardzo fascynujesz się jej osobą Irwin. Pamiętaj, że jest już zaklepana przez naszą księżniczkę ! Luke chodziłby później naburmuszony. Zachichotałem. Cóż, to byłby nawet zabawny widok. Podniosłem swoje cztery litery z łóżka i wybrałem w kontaktach numer O'conell. Na samą myśl o tym, że ją spotkam na twarz wkradł się uśmiech. Wata cukrowa na poprawienie dziewczynie humoru nie będzie chyba złym pomysłem ?
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo, ale to bardzo Was przepraszam za te okropne opóźnienia. Niestety konflikty rodzinne nie pozwoliły mi na dalsze pisanie. Mam nadzieję, że Wam się podoba. Nie jest zbyt długi. Co raz bardziej poznajecie bohaterów:)) Jestem ciekawa kogo lubicie na razie najbardziej. Następny rozdział będzie wcześniej, obiecuję !
Liczę na Waszą opinię aniołki xx